- Kto pierwszy w
łazience! – Rzucam, zrywam się i biegnę, ile tylko sił w nogach, na górę.
Wbiegam do sypialni, a Adam zaraz za mną.
- Nie widziałem, że mam taką szybką żonę. – Dyszy Adaś.
- Panie Niesiołowski, nie ma na co tracić czasu. – Mówię seksownym głosem i
zrzucam z siebie sukienkę. Wchodzę do łazienki, zostawiając uchylone drzwi.
Szybko pozbywam się bielizny. Adaś wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.
Odwracam głowę w jego kierunku. – Pan jeszcze niegotowy? – Podchodzę do niego
wolnym krokiem tak, żeby przyjrzał się każdemu centymetrowi mojego ciała. Kładę
dłonie na jego piersiach. – Pozwoli pan, że panu pomogę? – Uśmiecha się szeroko
i rozluźnia ramiona. Widzę, jak jego oczy płoną z pożądania. Rozpinam czarne
guziczki koszuli, która od razu ląduje na podłodze. Opuszkami palców wędruję po
nagiej klatce Adama, kierując się coraz niżej. Podnoszę głowę do góry,
spotykając się ze wzrokiem Adama. Odpinam najpierw skórzany pasek, a następnie
guzik spodni i rozporek, ani na chwilę nie spuszczając wzroku. Wkładam ręce za
bokserki męża i energicznie ściągam je razem z jeansami. Zatrzymuję je na
wysokości kostek. – Myślę, że jest pan gotowy. – Szepczę do ucha, odwracam się
na pięcie i wchodzę pod prysznic. Adam zdejmuje z nóg spodnie i dołącza do mnie
pod gorącym strumieniem wody. W łazience unosi się taka para, że ledwo mogę
przyjrzeć się wyrzeźbionemu ciału męża. Kiedy nakładam na włosy odrobinę
szamponu, Adam kładzie na moich ramionach swoje ciężkie dłonie. Delikatnie,
wykonując okrężne ruchy, rozprowadza po całym moim ciele waniliowy balsam do
kąpieli. Zapach wanilii rozchodzi się po całej kabinie. Opuszczam ręce na dół, zamykam
oczy, oddając się temu cudownemu doznaniu. Adaś pieści moją szyję, dekolt i
piersi- składa pocałunek na każdej z osobna i przechodzi coraz niżej. Odwraca
mnie tyłem do siebie i zaczyna rozmasowywać żel na całej powierzchni pleców. Po
moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszczyk. Mimowolnie odwracam się przodem
do męża i zarzucam ręce na jego szyję. Przybliżam się do niego i wgryzam się w
jego wargi.
- Ala. – Wydaje cichy jęk. Chwyta mnie za tułów i przytwierdza do ściany z
mozaiką. Obsypuje pocałunkami moje nagie ciało i chwyta za pośladki. Przyciąga
mnie do swoich bioder, szaleńczo całując moje wargi. Czuję, jak jego członek
twardnieje, a on coraz silniej dociska mnie do siebie. – Tak bardzo Cię pragnę.
– Mówi i wkłada mi język do ust. Wydaje się taki spragniony. Jakby potrzebował
poczuć moją bliskość.
- Kocham Cię, Adaś. – Szepczę. Adam nagle odskakuje ode mnie jak poparzony i
wyłącza wodę. Stoimy naprzeciwko siebie, dysząc i patrząc sobie w oczy. Nie mam
pojęcia, co się stało. – Coś nie tak? – Pytam, ciągle opierając się o ścianę.
- Nie możemy, Ala. – Mówi, przeczesując palcami mokre włosy.
- Jak to? – Krzywię się, kompletnie nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Alicja. – Wydaje z siebie cichy jęk. – Proszę…
Szybko odrywam się od ściany i podchodzę do niego. Całuję go w usta i kładę
głowę na jego mokrej piersi. Dobrze wiem, o czym mówi. Nie chcę tylko, żeby na
głos wypowiedział to zdanie. Nie dzisiaj. Jest zbyt idealnie.
- Dobrze. – Mówię, a Adam otula mnie ramieniem. – Idziemy? – Unoszę głowę do
góry.
- Tak. – Odpowiada i otwiera szklane drzwi od kabiny.
Stoimy na puchowym
dywaniku i osuszamy swoje ciała. Nie odzywamy się do siebie. Adaś nie patrzy
nawet w moją stronę. Zawiązuje ręcznik na biodrach i podchodzi do zaparowanego
lustra. Opiera się rękoma o umywalkę, a mięśnie jego pleców napinają się.
Cisza, jaka panuje w łazience, staje się nie do zniesienia. Zarzucam na siebie
szlafrok i nieśmiało podchodzę do męża. Kładę dłoń na jego barku, a on lekko
się rozluźnia. Unosi głowę do góry, a mój wzrok spotyka się z jego w lustrze.
- Wszystko w porządku? – Pytam, a twarz Adama staje się smutna.
- Wszystko dobrze. – Prostuje się i sięga po szczoteczkę do zębów, na którą
nakłada pastę.
- Adam. – Chwytam za jego biceps, a on zamyka oczy. – Co się stało?
- Ala… - Otwiera powieki. – Mogłem zrobić Ci krzywdę.
- Co takiego?! Krzywdę? Mnie? – O czym on mówi?
- Ala, pod
prysznicem… Ja… Ledwo nad sobą zapanowałem. Przecież my nie możemy…
- Adaś. – Wzdycham.
- Mógłbym Ci jeszcze bardziej zaszkodzić!
- Przestań tak mówić, proszę.
- Dopiero, kiedy
powiedziałaś mi, że mnie kochasz, oprzytomniałem i zrozumiałem, co robię.
- Adam! - Podnoszę głos. – Możesz
przestać? – Spogląda na mnie, jakby nie rozumiał mojego zirytowania. – Musisz
mi przypominać?! Naprawdę musisz?! – Krzyczę. – Mieliśmy spędzić miły wieczór
we dwójkę bez rozmów i rozmyślań o chorobie, a Ty znowu do tego wracasz!
Wielkie dzięki! – Z trzaskiem zamykam drzwi. Wchodzę do garderoby, którą
zamykam na złoty kluczyk i siadam na pikowanej kozetce. Biorę głęboki oddech,
próbując się uspokoić.
- Alicja! – Adam nerwowo rusza za klamkę. – Otwórz!
- Odejdź! – Warczę.
- Ala, proszę!
- Ogłuchłeś? Chcę zostać sama.
- Chcę porozmawiać.
- A ja nie chcę Cię
widzieć.
- Ala, nie zachowuj się tak. – Przytłumiony głos Adasia dobiega zza drzwi. – Chcę Cię
przeprosić. Proszę, wpuść mnie.
- Nie!
- Nie odejdę,
dopóki mnie nie wpuścisz. Chyba, że wolisz, żebym wywarzył drzwi?
- Nie zrobisz tego.
– Syczę.
- Założysz się? – Choć go nie widzę, wiem, że teraz się uśmiecha. Zdaję sobie
sprawę, że jest do tego zdolny, dlatego wstaję i przekręcam kluczyk. Te drzwi
są zbyt ładne, żeby je uszkodzić.
- Grzeczna dziewczynka. – Adam wchodzi do środka, a ja nie zwracając na niego
uwagi siadam z powrotem na kozetce. Jestem taka wściekła! Nie mam ochoty z nim
rozmawiać. Z trudem udaje mi się na niego nie spojrzeć. Ma na sobie jedynie
biały ręcznik i pachnie tak zniewalająco, że w moim brzuchu odzywają się
motyle. – Aluś. – Siada obok mnie i kładzie dłoń na moim kolanie. – Nie gniewaj
się na mnie. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. – Unosi mój podbródek i
odwraca moją głowę w swoją stronę. - Przepraszam, nie chciałem Cię urazić. –
Mówi, patrząc mi prosto w oczy.
- Nie mam siły
kłócić się w kółko o to samo, Adaś. - Wzdycham. Adam widocznie pokornieje, a
kąciki jego ust opadają. – To miał być nasz ostatni wieczór bez wspominania o
mojej chorobie. Wiesz, jak bardzo się z tego cieszyłam? Aż do teraz ani razu
nie pomyślałam o raku. Choć przez chwilę było jak dawniej.
- Przepraszam…
- Nie przepraszaj. Wiem, że chciałeś dobrze… Po prostu nie tak miało to
wyglądać.
- A jak? Jak chciałaś spędzić ten wieczór?
- Na pewno nie
kłócąc się z Tobą.
- Wieczór się jeszcze nie skończył! Możemy zrobić, co tylko będziesz chciała. –
Adam ożywia się.
- Jestem zmęczona, Adaś. – Podnoszę się i podchodzę do szuflady, gdzie znajdują
się piżamy.- Położę się już.
- Nie ma mowy! – Adam wstaje na równe nogi i zakłada na siebie spodnie dresowe.
- Daj spokój, Adaś.
Jutro czeka nas długi i męczący dzień. – Zakładam na siebie krótką, jedwabną
koszulkę na ramiączka.
- Proszę Cię, daj
mi szansę. – Podchodzi do mnie i pociera mnie po nagich ramionach. – To jak
będzie?
- Naprawdę jestem zmęczona…
- Zaufaj mi! – Urywa Adam. – Obiecuję, że nie będziesz żałować.
- Jak chcesz… -
Rzucam, choć najchętniej położyłabym się do łóżka i poszła spać.
- Hej! – Adaś unosi
do góry moją głowę. – Trochę więcej życia.
- No dobrze… Więc co będziemy robić?
- Niespodzianka. –
Uśmiecha się i składa szybki pocałunek na moich ustach. – Dasz mi chwilkę?
- Jasne.
- Zejdź na dół za
dwadzieścia minut. – Jego oczy płoną jak iskierki, a w głosie słychać
podniecenie.
- Co Ty
kombinujesz?
- Zobaczysz! - Mówi, wychodząc z garderoby. – Za dwadzieścia minut na dole! –
Krzyczy.
Nie mam najmniejszej ochoty na jakąkolwiek niespodziankę, ale nie chcę też
robić przykrości mężowi. Wiem, że się stara i próbuje wynagrodzić mi naszą
kłótnię, ale jedyną rzeczą, o której teraz marzę jest długi, spokojny sen.
Chwytam za szczotkę, którą rozczesuję mokre włosy w drodze do łazienki. Włączam
suszarkę na najwyższe obroty i doprowadzam je do ładu.